Prawdę powiedziawszy wątpliwe wydaje mi się, by człowiek był bardziej przystosowany do diety plemion łowców - zbieraczy niż plemion rolniczych. Przychylam się do opinii szymona. Podstawa to dieta urozmaicona i bogata w składniki odżywcze.
Sama możliwość rekonstrukcji komuny pierwotnej / plemienia pierwotnego jest moim zdaniem wątpliwa. Myślałem raczej o
reorganizacji życia społecznego w ramach niewielkiej zbiorowości. Rezygnować całkowicie z dentysty i innych udogodnień współczesnej kultury nie zamierzam.
Sądzę jedynie, że należy ostrożniej korzystać (lub w ogóle przestać korzystać) z niektórych osiągnięć kultury techniczno - technologicznej (ze względu na destrukcyjny wpływ tychże osiągnięć na środowisko i duchowość).
Podobnie jak większość z Was - życie w lesie traktować mogę jedynie jako miłą odmianę od codzienności (przepraszam, Zbrosłał
). Jestem, jak mawia mój przyjaciel, zwierzę silnie zurbanizowane.
Zbrosław napisał(a):
Cywilizacyjnie doszliśmy do poziomu, przy którym możliwe jest prowadzenie życia prawie wyłącznie przed komputerem. Zdecydowaną większość potrzeb, których realizacja jest niezbędna do przeżycia i część nie-niezbędnych da się zrealizować nie wstając od laptopa (zarobić pieniądze, zrobić zakupy z dowozem, opłacić rachunki, zamówić wszelkiego rodzaju usługi z dojazdem, utrzymywać kontakty z ludźmi, oglądać dzieła sztuki, słuchać muzyki, tworzyć itd. itd.). Co najgorsze - na krótkim dystansie bywa to całkowicie uzasadnione ekonomicznie. Z prostej kalkulacji wynika np., że często bardziej opłaca się zamówić coś droższego z dowozem niż pójść do sklepu, a w zaoszczędzonym czasie pracować zarobkowo przy komputerze. Tzn. wtedy szybciej przybywa pieniędzy na koncie. Idąc tym tropem doszedłem do wniosku, że w zasadzie każda inna forma działania niż "klik-klik i załatwione" jest nieekonomicznym przeżytkiem...
Po pewnym czasie elektronicznego żywota (no, może nie aż takiego o jak opisałem powyżej) przyłapałem się na tym, że poczułem najprawdziwszą zazdrość wobec bezdomnego, który wybierał puszki ze śmietnika pod moim domem...
Pod tym względem zgadzam się z niemal każdym słowem. Życie przed komputerem, z dala od natury to pomyłka.
Coś jeszcze mi przyszło do głowy: Istotnym elementem jest wewnętrzna dyscyplina. Dobrowolna rezygnacja z pewnych "dóbr".
I jeszcze jedno: "Nie możemy już wrócić na drzewa. Nie mamy tyle drzew."