Chimaira napisał(a):
Od razu - żeby nieco perfidnie zepsuć eksperyment - mogę powiedzieć, że (teraz jestem naprawdę daleko) jeśli piszę "nie określam się jako druid" nie wynika to ze strachu o szufladkę, przesadnej skromności czy innych rzeczy. Ja i, o ile nic się we wszechświecie nie zmieniło, Drakonaria korzystamy/liśmy dość gęsto z koncepcji druidyzmu Graeme Talboysa, wg którego istnienie jako druid jest średnio możliwe, gdyż druidyzm jest drogą (a nawet Drogą), gdzie mimo określenia celu, podczas ciągłej aktualizacji świata, nawet w momencie osiągnięcia celu nie jesteśmy tymi kim byliśmy na początku, a i cel już nie jest tym samym, bo docieramy do niego jako inny człowiek. Stąd - druidem się nie jest, druidem ciągle się staje. No, ale to w, powiedzmy, naszym przypadku. Jakby się tu Draki pojawiła, to można jeszcze wspomnieć o labiryncie, w którym wejście jest jednocześnie wyjściem, etc.
Ja też postrzegam swoją praktykę jako proces. Dla mnie ta droga, stawanie się, jest czymś stale się zmieniającym, przybierającym nowe barwy i kształty - a druid to tylko lub aż imię, które na czas tej wędrówki (druidyzmu) przybrałam. Niczego więcej nie będę uzurpować, bo ani nie jestem mityczną wybranką Bogów, ani nie wywodzę się z żadnej bardzkiej rodziny (nawet, jeśli jakieś ślady tego są, to i tak mi nikt nauk wprost nie przekazał).
Poszukiwaczu - Chimek chyba pyta o druidów/uprawiających druidyzm (którzy muszą siedzieć w kontekście celtyckim), a nie CR.