Szerszen napisał(a):
Czyli wskakujemy znów w "magiczny krąg", gdy "moja Jechida jest bardziej rozwinięta niż Twoja, a mojej Nefesz prawie nie ma, więc jestem lepiej rozwinięty duchowo"...
Był (podobno) kiedyś taki dość mądry człowiek, który mówił o dostrzeganiu drzazgi w oku bliźniego a niedostrzeganiu belki w swoim. Po co porównywać swoje "rozwinięcie duchowe" z czyimś? Nie lepiej skupić się na własnym rozwoju?
Szerszen napisał(a):
Co złego jest w unikaniu bólu lub szukaniu przyjemności? - pytam, bo jedno z założeń Asatru to właśnie życie pełnią życia (radosne i pełne doznań życie).
Nie ma nic złego w życiu pełnią życia. Nie ma absolutnie nic złego w pełnym doznań życiu. Jednak mam wrażenie, że próbując unikać bólu zamykamy się właśnie na pełne spektrum doznań. Szukając łatwych przyjemności rozleniwiamy się i nie szukamy głębiej.
Przykład: joga. Ileż szalonej radości może dać poczucie zjednoczenia z przedmiotem medytacji, a wymaga długich godzin siedzenia w bolesnej pozycji i uporczywego ukierunkowywania myśli. Drugi przykład, może bardziej życiowy: ile radości daje spojrzenie na świat ze szczytu, na który się samodzielnie weszło. Wymagało mnóstwo treningu, potu, łez...
Szerszen napisał(a):
No i (niby można stwierdzić, że to "tylko nazewnictwo", ale nie jestem przekonany) jak ma się to do "szamanizmów", poszukiwania właśnie swego zwierzaka/zrozumienia swej zwierzęcej natury, zamiast jej "wpychania do kąta aby te bardziej uduchowione części duszy były bardziej rozwinięte".
Pojęcia nie mam jak to się ma do "szamanizmów" i zwierząt mocy. To nie moja działka. Przydałaby się Amvaradel jako psycholog pracująca ze zwierzętami mocy. Myślę, że mogłaby nam tu sporo wiedzy wnieść.
Ja ze swojego małego ogródka powiedziałabym, że tu nie chodzi o tłamszenie tej zwierzęcej natury, ile o przepracowanie jej, rozłożenie na kawałki i poddanie kontroli, żeby tzw "wyższe ja" miało władzę nad instynktami a nie odwrotnie.
Szerszen napisał(a):
Nie mogę się jakoś oprzeć wrażeniu, że to trochę... nienaturalne gdy dajemy jednym elementom więcej miejsca a innym mniej... na podstawie... w sumie jedynie oceny moralnej.
Oczywiście wynika to z pierwotnie przyjętych założeń i hierarchii wartości. Jednak wydaje mi się, choć mogę się oczywiście mylić, że każdy z nas tak robi. Nie rzucasz się chyba na każdą kobietę, która Ci się podoba?

Chociaż miałbyś może ochotę. Moralność (pod moralność rozumiem system zasad życia społecznego minimalizujący wchodzenie w sferę wolności drugiej jednostki) ma tu chyba coś do rzeczy. Mówiąc po psychoanalitycznemu, gdyby superego nie miało więcej miejsca, niż id, mielibyśmy jeden wielki bajzer a nie społeczeństwo. To samo można odnieść do jednostki. Samokontrola pozwala nam się rozwijać w wybranym kierunku, nie zaś w tym w którym w danej chwili jest najłatwiej.