Amvaradel napisał(a):
Oddzielanie wychowania od socjalizacji, edukacji czy kształtowania postaw to trochę jak próba oddzielenia wilgoci od wody. Są to procesy nierozerwalnie ze sobą związane.
Zgadzam się z tym w stu procentach.
Amvaradel napisał(a):
Nie trzeba mówić o wartościach, by przekazywać, jakie wartości się ceni, nie da się też zrobić tak, by nauczyciel swoją postawą nie wpływał na postawy uczniów. Poza tym przyjęcie przez uczniów jakichś podstawowych norm zachowania jest warunkiem skuteczności przekazywania wiedzy ( w klasie, gdzie uczniowie łamią nagminnie zasady kulturalnego zachowania bardzo trudno jest przekazać nawet podstawową wiedzę o świecie).
I z tym sie zgadzam. Tyle, ze ja różnicuję ten wpływ ze względu na jego pochodzenie. Jeśli jest mimowolny, jest po prostu elementem socjalizacji. I to jest w ok. Tak dzieje sie w każdej grupie, w której uczestniczymy. Dostosowujemy się do niej. Przejmujemy system norm, które kierują jej życiem. I oczywiście szkoła, w ten sposób ma wpływ na kształtowanie postaw. Ma nawet duży wpływ, bo jest ilościowo istotnym elementem środowiska dziecka. Ale kiedy staje sie to elementem przymousowym, wówczas nastęuje proces nieuzasadnionego faworyzowania jedej wizji świata kosztem innych. A to już jest wbrew zasadzie wolności i pluralizmu światopoglądowego.
Amvaradel napisał(a):
Tak więc rozdzielenie tego jest niemożliwe, ale inną sprawą jest pytanie, jakie wartości, jakie postawy ma szkoła kształtować. Tu cały czas toczą się dyskusje i ścierają różne opcje. To dobrze, to jest przejawem pluralizmu (który sam w sobie też jest pewną wartością, tak jak tolerancja, wolność czy zdrowie).
Z własnych obserwacji jednak wiem, że w praktyce największe problemy powoduje nie wybór wartości, jakie się chce przekazać, bo w tym zakresie (jeśli chodzi o podstawy) nawet przedstawiciele różnych światopoglądów mogą się dogadać, ile konfrontacja przekazu ze szkoły z przekazem ...szukam właściwych słów ... dominującym w naszej kulturze, ale słabo uświadamianym np. "żeby być sławnym, wystarczy zachowywać się skandalicznie" albo "nieważne ile się wie i umie, ważne ile się ma na koncie".
Własnie zarówno wybór samych wartości, jak i spsosób ich zaszczepiania (oczywiście w zgdozie z prawem) pozostawiłbym samym zainteresowanym, czyli rodzicom.
Jeśli szkoła zacznie zaszczepiać jakiekolwiek wartości, zawsze spotka się z zastrzeżeniami tej częsci społeczeństwa, którym te wartości są obce.
Jeśli nam zależy na promowaniu określonych wartości, to należy to robić poza szkołą publiczną. Np. w szkołach prywatnych, organizacjach młodzieżowych itp.
Amvaradel napisał(a):
PS. Pytałam w kuratorium, kto mam mieć uprawnienia do uczenia etyki - magistrzy filozofii z przygotowaniem pedagogicznym. Jeśli nie będzie kogoś z takim wykształceniem, wtedy kuratorium może wyrazić zgodę na zatrudnienie osób z niepełnymi kwalifikacjami.
Czyli de facto, będą to douczeni na kursach katecheci, bo KK jako jedna z niewielu struktur ma możliwość i motywację aby jego ludzie uzyskali niezbędne minimum kwalifikacji
formalnych.
Absolwentów filozofii jest niewielu. Na moim roku było nas ok 25, podczas gdy na pedagogice było kilkaset osób na roku.
Fenrir napisał(a):
rawimir napisał(a):
Kto ma rozsrzygnąć, jakie wzorce sa pozytywne?
Już dawno społeczeństwo rozstrzygło które wzorce są pozytywne, po co wyważać otwarte drzwi, szkoła ma promować te wzorce które są pozytywnie odbierane przez cale społeczeństwo, nie bij dziewczynek, myj zęby, nie kradnij
Dodam, chodź do kościoła, chrzcij dzieci itd. Zdaje się, że kilka postów wcześniej przeciw temu protestowałeś i oczekiwałeś od szkoły, że będzie wychowywać wbrew woli większości. Oto Twoje słowa:
Natomiast również jestem przeciwny ksztaltowaniu w młodych ludziach postaw mających służyć interesom większości, czy to będzie większość wyznaniowa, polityczna czy nawet społeczna.Fenrir napisał(a):
W moim przekonaniu istnieją pewne normy których wszyscy przestrzegamy i nawet zatwardziali anarchiści ich nie kwestionują i w ich duchu szkoła powinna wychowywać ucznia, podobnie jak powinni czynić to rodzice.
Własnie tu dokonujesz jakiegoś wyboru i uznajesz arbitralnie, że inne postawy są niedobre, a przynajmniej twoja jest lepsza.
Fenrir napisał(a):
Oczywiście współczesny świat stwarza również nowe problemy etyczne i o nich powinien dowiadywać się uczeń na lekcjach etyki. Lekcje te są po to by poszerzać horyzonty myślowe młodych ludzi (...)nie zaś ograniczać ich jak religia ( bozia mówi że to jest be ).
Nie wierzę, że jest to możliwe na skalę masową. Skoro etyki będą uczyli przekwalifikowani katecheci, bo filozofów jest za mało (tak jakby filozofowie gwarantowali obiektywizm, a nawet oni nie gwarantują), w większości wypadków lekcja etyki będzie lekcją etyki chrześcijańskiej. Także i z tego powodu jestem przeciwny zarówno lekcjom religii w szkołach publicznych jak i lekcjom etyki, które maja zastępować lekcje religii. Tym szkoła publiczna nie powinna się zajmować wcale.