Kolega planował na swą pięćdziesiątkę przebiec maraton. Ten prawdziwy, z Maratonu do Aten. Przygotowywał się wprost zawodowo. Treningi, konsultacje z fizjologiem, trenerem - olimpijczykiem, zbijanie wagi (dla odciążenia stawów), długie trasy rowerowe, specjalistyczne diety (wg wskazań zawodników biegów długodystansowych itp.
Ostatecznie ... nie pobiegł.
Sam pomysł takiego wyczynu jednak mi się podoba. Kiedyś, wśród licealistów kieleckich, był bieg, który zaliczyłem trzykrotnie a dwukrotnie odpadłem. Chodziło o to, by w ciągu jednej doby (od godziny 00.00.01 do 23.59.59) przebiec główny szlak Gór Świętokrzyskich. Kiedyś miał ok. 114 km i biegł graniami pasm: Jeleniowskie, Łysogórskie, Masłowskie, Tumlińskie i Oblęgorskie.
Przebieg szlaku przez lata nieco się zmieniał, liczył ok. 104 km, teraz chyba 110. Suma podejść 2800 m.
Wyglądało to tak: - towarzysze odliczali sekundy do 24, klepało się dłonią znak początku szlaku i w drogę - rozjaśniało się jeszcze na paśmie Jeleniowskim. Najtrudniejsza część to pasmo Łysogórskie (w latach - koniec -70 przebiegało granią gdzie było sporo skałek), i Masłowskie, tam jest trudne podejście za przełomem rzeki Lubrzanki. - pasmo Tumlińskie a zwłaszcza Oblęgorskie to zarzynanie się. Masakra w mroku z poczuciem końca wyznaczonego czasu. Niektórzy rezygnowali uważając, że nie zdołają dotrzeć na czas. Ból okrutny, bo zazwyczaj okazywało się, że zdążyliby. - klepnięcie znaku końcowego szlaku w Kuźniakach, w czasie tej samej doby co start.
Za rok skończę 60 lat. Urodziłem się w Szczodre Gody więc zimą nie pobiegnę. Zatem start w kolejnym roku - wiosną 2021. Mam czas na przygotowania ale nie wiem czy to w ogóle możliwe. Tak, czy siak, nie stracę. Bez względu na to czy pobiegnę takie przygotowania to też łapanie formy.
Macie zaplanowany jakiś "wyczyn" na jakąś okrągłą rocznicę?
|