Cytuj:
No właśnie w definicji jaką przytoczyłaś jest jedno ważne zdanie: siły nadprzyrodzone, które można opanować dzięki odpowiednim zaklęciom i czynnościom wykonywanym w określony sposób.
Uważasz, że uprawiając magię "opanowuje się" dane siły? Zwaliłam to określenie na zwykły punkt widzenia twórcy definicji, który za neutralny uważa ateizm. Można inaczej, fakt. W takim razie nie mam zielonego pojęcia o magii - potrafię skłonić ku sobie pewne siły, przekonać je do czegoś etc. ale nie opanować i kontrolować w pełni i na stałe. Jeśli bym potrafiła to raczej nie byłyby to niezależnie ode mnie istniejące byty, prawda? Czyli działałabym na planie "przyrodzonym", babrając się we własnej psychice.
Cytuj:
Może i to jest ezo-mezo, jak nazwał to Szerszeń, ale wskazuje na zasadniczą IMO różnicę.
Zgadzam się z Szerszeniem. Kojarzy mi się to z takim instrumentalnym traktowaniem bytów duchowych, charakterystycznym dla ludzi, którzy używają pojęcia "godform" i przyzywających służalcze demony.
Cytuj:
W religii się modlisz i składasz ofiary, a bóg, bogowie, duchy (czy coś tam jeszcze innego) coś dla Ciebie zrobią albo i nie, jeśli im się nie zachce (nie masz wpływu na rezultat).
Jakiś tam wpływ mam. Moja wiedza na temat tych bytów pozwoli mi zyskać sobie ich sympatię jeśli będzie mi potrzebna, albo też po prostu zwracać się do nich w odpowiedni sposób, przemawiać tym samym językiem. Raczej nie poproszę o pomoc kogoś kto byłby nieprzychylny mojemu działaniu.
Cytuj:
W magii to ty za pomocą określonych rytualnych czynności (plucie przez ramię, runy śmierci, kadzidełka, bębny i grzechotki) zmieniasz rzeczywistość w nieprzypadkowy i powtarzalny sposób.
Kiedy Bogowie raczą dla mnie coś uczynić bądź wskazać mi jak to zrobić to też jest to nieprzypadkowe i powtarzalne. Chyba, że się nie wierzy w bogów, ale tak to raczej nie da się być poganinem. Kadzidełka, bębny i grzechotki pozwalają mi zmienić rzeczywistość tak, by skomunikować się ze światem sił nadprzyrodzonych. Do tego zresztą niespecjalnie potrzebuję narzędzi. Rzeczy, które są mi potrzebne w świecie przyrodzonym mogę wziąć ze świata przyrodzonego.
Moje podejście zawsze zgadzało się z podejściem hmm... Pratchettowskim w wydaniu babci Weatherwax. Bogowie istnieją, to wiadomo, ale to nie znaczy, że trzeba im od razu oddawać cześć. Jak już są do czegoś konieczni albo mamy taką potrzebę albo po prostu tak nakazuje dobre wychowanie to się z nimi komunikujemy.
Cała magia opiera się na tym żeby wiedzieć co jest prawdziwe, co nie jest prawdziwe i znać różnicę. Dlatego jak coś mogę załatwić bez odwołań do świata nadprzyrodzonego to głupotą jest to robić - ten świat istnieje, jest prawdziwy i każda z nim interakcja wywołuje skutki - tak jak każda moja rozmowa z innym człowiekiem, którego przecież też nie potrafię całkowicie opanować. Cała reszta świata przyrodzonego to tworzywo, w którym mogę wprowadzać zmiany. Możesz to sobie nazywać magią, ale po co? Działanie to lepsze słowo.