Pewien rodzimowierca tytułował się (może i nadal tytułuje) "Najwyższym rodzimowierczym kapłanem harcerstwa polskiego", więc kto by pomyślał, że harcerstwo jest skatoliczone?
Swoją droga porozmawiałem z rodzimowiercą, który w harcerstwie był i ogarnia temat. Uznał że to niedobrze, że rząd zaczyna wtykać nos w organizacje pozarządowe (wszystkie organizacje harcerskie to stowarzyszenia). To tak jakby poganie założyli własne stowarzyszenie i się pojawiła ustawa, że nie mogą treści sobie bliskich (np. rodzimowierczych) przekazywać dzieciom w ramach praktyki harcerskiej. W większości organizacji harcerskich nie zwraca się uwagi na wyznanie w żaden sposób, więc jak ktoś chce być harcerzem-ateistą czy harcerzem-asatru to nie ma problemu. Jest pluralizm, trzeba sobie wybrać odpowiednią organizację i tyle. Gdyby katolicy mieli absolutny monopol, to wtedy faktycznie byłby problem.