Piottr napisał(a):
Tak więc chętnie o efektach bym sobie poczytał, na tyle, na ile jest to możliwe i dopuszczalne przez daną ścieżkę.
Utajnianie ewentualnej niekompetencji też wchodzi w zakres przysiąg inicjacyjnych?
Dobre
Ostatnie rezultaty:
- znalezienie komponentów do rytuału - właściwie jednego komponentu, niemal trywialnego, a jednak ze względu na budzone skojarzenia - dość rzadko spotykanego
- pewien dość głęboki, a na pewno zaskakujący wgląd w kierunku zrozumienia własnego stosunku do rzeczywistości i
vice versa - choć to "miękki" rezultat, ale był czymś więcej niż po prostu refleksją czy przemyśleniem; gdyby był bardziej intensywny, mógłby być już wizją, to dość ciężko opisać
- zgłębienie przyczyn zachowania pewnej osoby, czego z różnych względów nie mogłem osiągnąć po prostu zadając pytanie; odpowiedź przyszła spontanicznie od źródła
- tymczasowy pad strony www pewnej organizacji "antypirackiej"
- o połowę tańszy bilet kolejowy na EC, choć kasjerka była święcie przekonana, że kupowanie z tak małym wyprzedzeniem sprawi, że zapłacę normalnie; niestety, z głupia frant, idąc go kupić wziąłem z sobą talizman, "uniwersalny bilet", o którym przypomniałem sobie dopiero jak ze zdziwieniem podała mi cenę
Powiedzmy, że tyle świeżynek. Czy ktoś z Was prowadzi sobie proste statystyki efektów? Np. udane/ogólna ilość. To oczywiście nie różnicuje tego, że rzucamy zaklęcia na wydarzenia o różnej trudności, ale zawsze coś.
Żeby zachęcić do wynurzeń, muszę przyznać, że swoją statystykę uważam za marną, a uzyskane efekty: z reguły za dość trywialne zbiegi okoliczności (tak, jestem z tych, dla których przekonującym, nietrywialnym rezultatem byłaby rzecz niemożliwa, np.
fireball z ręki
).
EDIT: Przepraszam, ale przypomniałem sobie jeszcze jeden efekt, bardzo pouczający o naturze magii - bo tak głupi, że aż śmieszny
Zepsuł mi się komputer z pół roku temu - awaria płyty gł. Komputer albo się w ogóle nie włączał, tylko resetował w kółko ok. 3 sekund po naciśnięciu "power", albo włączał się, ale nic się nie ładowało i "chodził na jałowym biegu", albo włączał się bodaj na niebiesko. Że desperacko potrzebowałem tej jednostki jeszcze jeden jedyny raz na parę minut, postanowiłem uciec się do magii. Przyszła mi do głowy prastara procedura magiczna. Najpierw stwierdziłem, że jestem, k-wa, głupi jak but
Potem jednak wzruszyłem ramionami: "Jeśli działa na ludzi, to czemu nie na prostsze systemy?"
Usiadłem, nałożyłem ręce na jednostkę centralną i przez kwadrans udzielałem jej w wizualizacji światła mojej energii. Po tej procedurze nacisnąłem "power". Za pierwszym razem - nic nowego. "Co za niespodzianka, hm?" Ale dałem drugą szansę... Ta-Daaaaam! Działa!
Więc jakbyście kiedyś mieli kłopoty, to prowadzę paranormalny serwis sprzętowy
Aha! Zrobiłem co potrzeba, a potem oddałem go prawdziwego serwisu; materializm nadal ma w moim sercu pierwszeństwo przed prawopółkulowymi, holistycznymi metodami z nowego paradygmatu myślenia o świecie