Luiza napisał(a):
W wielu tekstach o magii mówi się o tym by jej nie stosować jeśli ma się możliwość zmiany rzeczywistości inaczej.
Pierdoły. W takim razie nie należy jej w ogóle stosować. Szlus. Zawsze można "inaczej", chyba że ktoś wierzy w to, że na zawołanie stanie się niewidzialny, teleportuje się, albo będzie lewitować. Ale i to pewnie wkrótce da się załatwić "inaczej". Nad peleryną-niewidką już pracują.
Luiza napisał(a):
Jak ważna musi być sprawa byście użyli magii? Czy używacie jej jako treningu, stosując do mało istotnych celów tylko by sprawdzić działanie
Hej, hej! Trening nie wyklucza, że cel jest ważny

! Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo oczywiście istnieją rzeczy tak błahe, że rytuał czy nawet sygila albo coś jeszcze bardziej "lakonicznego" zajęłoby więcej czasu i sił, niż ruszenie tyłka. Ale osobiście zdarza mi się wykonywać operacje na rzecz spraw, które są mi niemal obojętne, a na pewno nie niezbędne do życia. Ot, kaprysy. Prawie czarna magia, hm

? Ale korzystam z nich właśnie jako z treningowej okazji. Jedna ze szkół myślenia głosi, że w ten sposób ćwiczy się nieprzywiązywanie do rezultatu. Z drugiej strony niektórzy uważają, że tylko ważne i kluczowe sprawy potrafią zmobilizować "wewnętrznego maga", żeby coś zrobił. Prawdopodobnie oba ujęcia nie mają sensu. A przynajmniej, choć nie prowadzę swoich statystyk pod tym akurat kątem, nie widzę różnicy.
Luiza napisał(a):
jak trenujecie? Tzn. jak unikacie ryzyka, że tylko wam się wydaje, że możecie czegoś dokonać?
Nigdy go nie unikniesz. Z perspektywy rozsądnych ludzi jesteśmy mitomanami co najmniej na granicy osobowości schizotypowej.
W praktyce ustawiam możliwie dokładne warunki brzegowe. Zwłaszcza warunek czasowy jest pomocny. Zakładam, że jeśli np. zdobycie książki X nie powinno trwać trzech lat, to mogę zażądać, żeby dostać ją w tydzień. A jeśli trafi do mnie po trzech latach, choćby nie wiem jak wielkim cudem, to nie jest to magia (a przynajmniej nie ta sprzed trzech lat, której się "tydzień" wydłużył

), a każdego kto stwierdzi inaczej wysyłam do najbliższego ośrodka specjalistycznej opieki. Tam magów mają na pęczki.
Żeby nie było offtopa, bo mieliśmy tu podawać konkretne rezultaty: przykład warunków brzegowych, których tu akurat
nie określiłem.

sygila albo coś innego na książkę, nie podałem czasu, ale w przeciągu 2 tygodni do miesiąca pojawiła się na allegro, zgodnie z moim oczekiwaniem. Podałem cenę w deklaracji intencji. Zgadzała się. Niestety, nie przyszło mi do głowy, że chcę
drugie wydanie, tymczasem na aukcji było pierwsze, którego istnienie jakoś zignorowałem. Okazało się, że ma o kilkadziesiąt stron mniej.
To też przykład, w pewnym sensie, odpowiedzi na Twoje pytanie (1). Nie zalicytowałem tej książki.

inny przykład na warunki brzegowe, tym razem zastosowane, to mantryczna sygila na spotkanie osoby o pewnych ustalonych, choć "miękko" właściwościach; ustaliłem termin tygodniowy.
Dopiero kiedy parę dni po jego upływie weryfikowałem skuteczność sygili - palnąłem się w czaszkę. Spotkałem tę osobę w ostatni wieczór terminu. Pojawiła się jako absolutna niespodzianka, w sytuacji, w której się tego absolutnie nie spodziewałem. Utrzymała się więc zarówno w ramach czasowych, jak i w "miękkiej" charakterystyce.
To takie momenty sprawiają, że jeszcze się w to bawię i nawet nie zawsze uważam, że to objaw ciężkiej choroby psychicznej. Niektóre zbiegi okoliczności są po prostu... zabawne.