Ja w ogóle niezbyt często odprawiam jakiekolwiek rytuały ale jeśli już do tego dochodzi nie wyszukuję jakichś specjalnych ram czasowych, jeśli mam trochę wolnego czasu i stało się coś dla mnie ważnego to zabieram zabawki idę do mojego miejsca w lesie niedaleko i zaczynam rytuał. Nie patrzę na zegar a nawet go ze sobą nie biorę, żeby się niepotrzebnie nie rozpraszać "bo już tylko 12 minut a nie osiągnąłem odpowiedniego stanu skupienia!"
No i poza takimi razami odprawiam także "świąteczne". Moim zdaniem skuteczność rytuału nie zależy od godziny i długości jego trwania tylko skupienia i uczuć, które Cię pchnęły do jego wykonania/świąt Koła Roku.
Zdaję sobie jednak sprawę, że niektóre ścieżki i tradycje magiczne wymagają bardziej doprecyzowanych przygotowań i odprawienia samego obrzędu, tedy nie mówię, że to jak ja do tego podchodzę jest jedyne i niepodważalne
