Tin napisał(a):
Widzę, że przekonywanie do swojej racji innych jest dla Ciebie ważne (nie mówię tego z ironią, pochwalam szczerą walkę o prowadzenie dyskursu do upadłego), pozwól jednak, że oddam Ci filozoficzną przysługę i zachęcę do zastanowienia się nad tym, co właściwie chciałbyś ludziom przekazać przez swoje wypowiedzi.
Tin - Lucky 1:0
albo, jak brzydko mawiają gracze komputerowi:
owned
Tin napisał(a):
Pomijając amerykańską nerwicę bezpieczeństwa własnego, pierwszy raz zasada ta została znacząco przeinterpretowana, gdy USA powołały się na naruszanie norm ius cogens (w tym praw człowieka) w tzw państwach upadłych i zbójeckich, do których zaliczyły sobie Irak. Interwencja w Iraku, przypominam, nie miała mandatu RB i była klasycznym przypadkiem współczesnego naruszenia integralności terytorialnej.
Dlaczego amerykanie byli przekonani, że irakijczycy mają broń chemiczną? Bo sami im ją sprzedali
A co do wojny w Iraku to pozwolę sobie zacytować wieszcza:
"Ta wojna nie jest Boża, to wojna o ropę blisko morza"
Co prawda piosenka mówi o pierwszym konflikcie w Iraku, ale w drugim chodziło dokładnie o to samo...
Tin napisał(a):
To, że lud koreański nie podnosi ręki na rząd, który całość budżetu państwowego przeznacza na rozwój absurdalnego programu jądrowego i utrzymywanie gigantycznej piechoty, za cenę dostawy wody i prądu dla swoich ludzi, jest fenomenem historycznym
Obawiam się, że jak głodujesz o nie masz siły się buntować. W obozach zagłady ludzi też było więcej niż strażników, ale nie buntowali się bo byli głodni i zastraszeni. Podobnie jest w Korei Północnej. Swoją drogą nie zazdroszczę południu. Jak się reżim na północy sypnie to będą mieli ostry sajgon z nimi...
Tin napisał(a):
Ale hej, postawiłabym tu inne pytanie: czy możliwy jest nowy wyścig zbrojeń?
Tak, jest i w pewien sposób już zaczęła się rozgrywać. Co prawda do zimnej wojny miejmy nadzieję nie dojdzie, ale mam wrażenie, że i tak jest ostro. Może nie mamy już ZSRR, ale wciąż mamy Chiny i USA. Europa wciąż się nie liczy, bo wciąż jest tak samo stara i zmęczona jak była po II WŚ. Unia może być niezła gospodarczo, ale jako siła polityczna totalnie ssie i nic na nikim nie jest wstanie wymóc. Jak się okazało Chiny wcale nie upadły, tylko (jak to już w historii bywało) zbierały siły a teraz pokazują zęby. USA jest wciąż młode, butne i chętne do przelewania krwi tak swojej jak i cudzej, więc nic dziwnego, że wciąż jest siłą sprawczą na świecie.
Co do broni to można spekulować. Moim zdaniem atomowy poker się już skończył, bo ci co mieli się trzymać w szachu, wciąż się trzymają a inni raptem chcą dołączyć do stawki. Broń chemiczna i biologiczna jest zbyt niestabilna a zarazem zbyt mało destruktywna by brać ją poważnie pod uwagę (zwłaszcza biologiczną), pogodowo-sejsmiczna to mimo wszelkich prób wciąż pieśń przyszłości, dlatego pozostaje wojna elektroniczna. Świat jest ju ż w tej chwili uzależniony od informacji, więc wyścig zbrojeń na tym polu jest nieunikniony. Prawdopodobnie już trwa, ale takie rzeczy ciężko prześledzić. Na pewno rozegrało się już kilka wojen elektronicznych (choćby rosyjsko-łotewska) i tak naprawdę wcale nie sa one zabawne bo powodują dotkliwe straty, być może jeszcze nie w ludziach, ale wszystko jest tylko kwestią czasu.
Oczywiście to tylko moja teoria i nie będę jej bronił do upadłego, chociaż przyznam, że mi się podoba