Tym razem piszę wcześniej. Ponieważ projekt Ostary w Osadzie przeniósł się na Wolin i nabrał komercyjnej formuły, wycofałam się z niego, w zamian za to wciąż zapraszam na naturalną, bardzo cichą Równonoc do lasu pod Warszawą między Milanówkiem a Kaniami Helenowskimi.
Zapraszamy wszystkich, którzy chcą zaczerpnąć siły Równonocy Wiosennej podczas wspólnej medytacji i skupienia, w duchu współpracy między kulturami pogańskimi i tymi, którzy widzą świętość w Przyrodzie. O ile Imbolc był ściśle celtycki z uczestnictwem rodzimowierców słowiańskich, o tyle Równonoc, choć organizowana przez druidów, będzie surowa i neutralna.
Święto będzie składać się z 3 części, można być na wszystkich lub na wybranych, jak kto woli.
1. Piątek, Powitanie świtu w lesie - to wersja dla hardcore'owców, którzy znajdą siłę, aby wstać przed świtem i dotrzeć na godzinę 5.45 do Milanówka. Wyciszenie, nasłuchiwanie, oczekiwanie.
2. Piątek, Równonoc astronomiczna - 12:44, na cichej polance w lesie, do którego wybierzemy się piechotą wspólnie ok 12:00. Przychodzimy na obrzęd, obowiązuje pełna spontaniczność i surowość. Po obrzędzie do wieczora, może i na noc, rozbijamy mały obóz historyczny, w spokoju ugotujemy polewę z rzepy, poszukamy znaków wiosny, powróżymy z tego, co zostanie nam dane przez Przyrodę.
3. Sobota, 15:30, gościna w pobliskim Chramie RKP, Kanie Helenowskie, Jare święto - formuła zupełnie otwarta, tradycyjnie RKP zaprasza wszystkich na Jare, po czym następuje biesiada. Obrzęd będzie słowiański z przyjęciem w gościnę druidów i tych, którzy zaczerpnęli z nimi siły Równonocy w piątek.
Chętnych namawiam do szybkiego skontaktowania się ze mną przez PW, podam szczegóły i wytłumaczę. Jeśli ktoś chciałby uczestniczyć we wszystkich trzech częściach święta, lub przenocować z piątku na sobotę, żeby zachować ciągłość, jest to możliwe.
Wiem, że w tym czasie odbywa się ta wspaniała konferencja w Krakowie, o której tyle osób marzyło, inni pracują itd. ale, moi drodzy, nie dajmy się zwariować - na chwilę Równonocy przymknijmy chociaż oczy i odetchnijmy. Bo, cholera, warto.
|