claudel napisał(a):
to ja chyba nie bardzo rozumiem, boicie sie przyznac przed własnym jednak demokratycznym panstwem, ze jesteście poganami? ja marzę, żeby moje państwo było świadome tego, ze sa ludzie innych wyznań niż religie monoteistyczne i że nie jest to błąd statystyczny.
Nie o to chodzi, czy konkretnie ja się boję, czy nie. Ale chodzi o to, że dane o wyznaniu zawsze były i sa tzw. danymi wrażliwymi. O ile do tej pory państwo nie dysponowało, żadną wiedzą na temat konkretnych wyznawców, po wprowadzeniu takiego rozwiązania, będzie o tym wiedziało. A jak bardzo ludzie (nie konkretnie ja, ale ogół) obawia się przekazania państwu takiej wiedzy, widać na przykładzie choćby protestów jakie wywołała nowelizacja ustawy o NIK.
Historia zresztą pokazuje, że mniejszości religijne mają się czego obawiać. Wojny religijne to nie jest żadna egzotyka. Ostatnia krwawa wojna religijna w Europie miała miejsce w latach 90 w Jugosławii (Bośnia i Hercegowina, Muzułmanie vs Prawosławni a w cześniej w Chorwacji, Katolicy vs Prawosławni) Z językowego punktu widzenia, wojna toczyła się w obrębie jednego ludu. Mówią jednym językiem. To co ich różni, to religia i związane z nią przywiązania kulturowe. Nikt nie da gwarancji, że to się nie powtórzy w innym miejscu i w związku z innymi mniejszościami religijnymi.
Miłka napisał(a):
dlatego, że za większość osób PIT wypełnia pracodawca (jeśli ktoś zarabia tylko w jednym miejscu i nie jest to wolny zawód to tak to funkcjonuje). No i dlatego, że tak to jest skonstruowane w tym projekcie - że zgłasza się ten odpis pracodawcy.
Także szczęście wolności, w tym wypadku również tajemnicy wyznania, mają - tu: dostaną - tylko osoby samozatrudnione, wykonujące wolne zawody, o - tp.[
Na tym etapie, trudno jest powiedzieć, że chodzi o pracodawców, bo nie wiadmo jak miałby wyglądać pobór takiej składki. Jeśli analogicznie do przekazywania 1% na organizacje pożytku publicznego, to pracodawca nic nie musiałby wiedzieć. Jeśli zaś pieniądze miałyby być przekazywane co miesiąc, to prawdopodobnie musiałby to robić płatnik, czyli dysponowałby wiedzą o przynależności religijnej pracownika. Sądzę jednak, że rozliczanie byłoby roczne i pracodawca nie byłby informowany.
Z doniesień prasowych wynika, że osoby, które nie chciałyby przekazywać pieniędzy na rzecz jakiegokolwiek związku wyznaniowego, przekazywałby pieniądze państwu. A ściślej rzecz biorąc ta część podatku dochodowego pozostawałaby w budżecie państwa.
Nawet osoby pracujące na umowie o pracę i tylko w jednym miejscu nie muszą rozliczać się rocznie za pośrednictwem pracodawcy. To tylko udogodnienie a nie obowiązek. Regułą jest, że każdy rozlicza się sam. Z doświadczenia kadrowca, a byłem nim przez 4 lata, wiem, że np. w 150 osobowej firmie osób które musiałem rozliczać na końcu roku było raptem 2. Pozostali rozliczali się sami. Ja robię to samodzielnie od czasu wprowadzenia podatku dochodowego w pierwszej połowie lat 90 tych, bez względu na to, z ilu źródeł uzyskiwałem dochody. Obecnie mam z jednego, umowy o pracę.
Cytuj:
claudel napisał(a):
jak chce sie przekazac 1% jakiejs organizacji teraz to nie rozlicza sie przez pracodawcę tylko samemu. Tak będzie równiez w przypadku 0,3%.
A co będzie to zobaczymy. Na razie projekt przewiduje inaczej.
A gdzie widziałaś projekt, bo ja na razie czytałem o luźnych propozycjach i o sposobie przekazywania w ogóle nie było żadnej konkretnej informacji.
Cytuj:
A warunkiem przejścia na takie finansowanie kościołów jest zamkniecie działalności Komisji Majątkowej. I na tym krk zależy, bo prawnie oznacza to, że nie można będzie wnosić zastrzeżeń do tego, co Komisja nawyprawiała. A takich zastrzeżeń i zażaleń już teraz w Sądach leży wieeelee.
Nie ma żadnego takiego warunku. Zresztą Komisji majątkowej już nie ma. Możliwość sądzenia się, nigdy nie będzie zamknięta, bo każdy ma prawo dochodzić swoich subiektywnie pojmowanych praw przed sądami. Wiązanie tych dwóch spraw może być najwyżej stanowiskiem negocjacyjnym którejś ze stron dyskusji, ale nie ma żadnego uzasadnienia prawnego.