Rork napisał(a):
W kolejnych podać można - i to po czwarte - że nawet jeśli uznać, że ta konferencja była "głośno reklamowania", to bardzo długo na jej temat (np. prezentowanych wystąpień) nie wiadomo było właściwie nic.
Artykuły są w druku, proces wydawniczy nigdy nie trwa krótko. A skoro goście się nie pokwapili, żeby przyjść, no to i faktycznie nic nie wiadomo i jest cichutko.
Rork napisał(a):
Po piąte - na frekwencje wpłynęło również to, że tradycyjnie w konferencji o poganach / rodzimowiercach nie specjalnie uwzględniono udzielenia głosu samym poganom / rodzimowiercom, reprezentowanym choćby przez oficjalne, zarejestrowane w Polsce związki lub/i pozostałych reprezentatywnych środowisk tego rodzaju. Bo jak zasadniczo prowadzić badania w oderwaniu od przedmiotu badań? Dla takich grup powinny być przydzielone tzw. zielone karty i choćby pół godzinne wystąpienia (wówczas choćby każdy z tych związków sam przyczyniłby się do nagłośnienia rzeczonej konferencji i większej frekwencji osób na niej). No ale skoro woli się rozmawiać o rozmowach z poganami zamiast rozmawiać z poganami to takie potem są efekty...
Głos ma każdy gość, który może zadać pytanie prelegentom odnośnie ich wystąpień.
Jeśli natomiast piszesz o tym, co mi sugerowałeś dawno temu - żeby Was zaprosić, sfinansować pobyt i uczynić z Was gwiazdy, to zaznaczam, że nie stać nas było na to. A wpaść mogliście. Na II konferencji był m.in. pan z Ukrainy jako gość, który reprezentował nieoficjalnie swoją grupę.
Tak Rork, na pewno ktoś sfinansuje Ci obiad, nocleg, zwróci za bilety na pociąg. I co jeszcze? Taksówkę, piwo w knajpie?
Rork napisał(a):
Wychodzi wówczas, że świat naukowy tak naprawdę nie jest zainteresowany poganami / rodzimowiercami (a jedynie zainteresowany jest przedstawieniem wyłącznie swojej własnej osobistej, często subiektywnej, opinii na ich temat), na co w odpowiedzi poganie / rodzimowiercy nie są specjalnie zainteresowani kontaktem ze światem naukowym (choć zapewne trafiają się wyjątki, co zresztą zapewne omawiane było przy okazji innych tego rodzaju dyskusji).
A o kim mówią prelegenci? Większość z nich opowiada o tym co wie, dzięki rozmowom z nimi, uczestnictwem w obrzędach lub wywiadom. Skoro nie jesteś zainteresowany tą konferencją, jakie ma dla Ciebie znaczenie język w którym się sesja odbywa? Fakt faktem, jest to konferencja naukowa a nie sympozjum rodzimowiercze.
Rork napisał(a):
Innymi słowy owe wzajemne stosunki zamiast układać się pozytywnie (na czym chyba powinno zależeć obu stronom - zarówno badaczom jak i przedmiotowi badań), przyjmują formę podejścia psa do jeża... Niby kontakt jakiś jest, niby chęci jakieś są, ale w zasadzie nie wiele z tego wychodzi.
No jasne, bo nikomu poza nami nie zależy. My to organizujemy, załatwiamy wszystko, a Wam nawet na gotowe przyjść się nie chce.
Rork napisał(a):
Bo trudno np. nazwać zaproszeniem jakiejś badanej grupy czy wspólnoty wyznaniowej na konferencję, gdy za zabranie głosu na niej gospodarz każe sobie płacić (a całą resztę zaproszony i tak sobie musi organizować we własnym zakresie).
Ty też tak zapraszasz badaczy na obrzędy RKP i dodatkowo wszystko im fundujesz od A do Z?
Rork napisał(a):
Ja wiem... Zaraz się zapewne odezwą głosy, że marudzę, że narzekam, może nawet że fochy strzelam, ale skoro się nie zapewnia noclegu czy wyżywienia (bo doskonale rozumiem, że to potrafi generować poważne, konkretne koszty, na które nasz świat naukowy jak wiadomo nie może sobie specjalnie pozwolić) to można było przynajmniej wystosować owe zaproszenia do reprezentatywnych środowisk pogańskich i rodzimowierczych i nieodpłatnie zagwarantować każdemu z nich 30 minutowe wystąpienie - choćby po to by dialog świata naukowego był rzeczywistym dialogiem z, a nie monologiem o... By owe środowiska mogły się choćby odnieść do obrazu jaki o nich kreuje świat naukowy, a tym samym miały szanse na uczynienie tego obrazu pełniejszym. I bynajmniej nie jest to pomysł nowy, bo sygnalizowany jest organizatorom od pewnego dłuższego czasu, a mimo to co roku bez większego oddźwięku...
Myślę, że to już wyjaśniłem. Marudź sobie ile chcesz.
Rork napisał(a):
A przecież - choćby raz - wystarczyłoby uwzględnić te uwagi i sprawdzić jaki wpływ miałyby one na rzeczoną frekwencję. Jeśli okazałyby się słuszne - mogłyby pozostać, jeśli nic by nie zmieniły - nie byłoby ich sensu dłużej utrzymywać... no ale może ktoś tu się czegoś wyraźnie obawia - np. , że "konferencja naukowa o poganach" zacznie nabierać rozpędu i co raz większego znaczenia?... A tak to naukowcy mają własną konferencję w Krakowie, rodzimowiercy własny zjazd w Łodzi i zamiast połączyć oba wydarzenia, i spotkać się gdzieś w połowie drogi (tworząc coś naprawdę o znaczeniu nie tylko ogólnokrajowym ale i międzynarodowym), to jedni będą teraz jeździć do drugich (o ile będą i skorzystają ze wzajemnych zaproszeń).
Pewnie ...
Marudź sobie dalej i komentuj. Najłatwiej siedzieć z boku i pisać o innych, demonstrować swoje roszczenia i jeszcze oczekiwać, że zrobią z Ciebie gwiazdę i dopłacą do interesu ...
Wstęp jest otwarty także dla rodziowierców z okolic Krakowa i Małopolski. Ale cóż, nawet pomimo tego, że około 60 osób zadeklarowało uczestnictwo na stronie Facebookowej, pojawiło się tylko kilkoro. Jeśli więc podejście ludzi wygląda jak wygląda, a potem słychać tylko "a ja nie mogłam bo miałam pracę", "a ja nie mogłem, bo mi coś wypadło", "a to w ogóle jakaś konferencja była?" Na prawdę lepiej organizować to pod prelegentów niż pod ludzi, którzy się tym zupełnie nie interesują, tylko udają.