Evidriell napisał(a):
Zarękowiny to jedno z moich większych marzeń. Ciężko będzie jednak zrobić coś w tym kierunku, kiedy jedna ze stron uważałaby to za coś sztucznego, mówiąc, że tylko katolicki ślub jest tym najprawdziwszym, najlepszym, naj naj <- skutek wczesnodziecięcej indoktrynacji, przyczyniający się min. do nietolerancji religijnej.
Eh, a kiedyś nawet tłumaczyłam tekst do tegoż pięknego rytuału.
Pewnie zabrzmi to dość ortodoksyjnie
(no i mam już ten problem z głowy), ale warto iść za głosem serca i nie poddawać się konformizmowi w tej kwestii.
Ponad 10 lat temu marzyłam o Wiccańskim ?lubie, ale byłam skłonna zgodzić się na ?lub Kościelny z kilku powodów;
a) byłam młodziutka i skłonna do poświęceń (które nie uszczęśliwiłyby nikogo na dłuższą metę, a zraniłyby mnie)
b) mój chłopak (obecnie mąż) nie był wiccaninem
c) chciałam przyrzekać przed Boginią i Bogiem, a nie przed urzędnikiem
d) znałam mało pogan
e) nie znałam wówczas żadnej kapłanki, więc nie miał mi, kto udzielić Pogańskiego ?lubu
Evidriell napisał(a):
Rozumiem, że dla niego katolicki ślub byłby ważny. Dowiedziałam się, że nie z powodów konkretnie religijnych, a dla tradycji. Bo wszyscy tak robią. I rodzice każą.
Ale dlaczego niektórzy nie potrafią zrozumieć, że dla mnie zawarcie i pobłogosławienie związku w obecności Bogów również byłoby ważne?
Cieszę się, że z tym poczekaliśmy. Po pięciu latach nie wyobrażaliśmy już sobie by brać ?lub Kościelny. Dużo się zmieniło
My byliśmy dojrzalsi. Wiedzieliśmy, w co wierzymy (i że to nie bunt) i nie chcieliśmy robić czegoś w brew sobie (przysięgać, że wychowamy dzieci na chrześcijan). Nawet kosztem krytyki.
Obecnie jest jeszcze łatwiej, więcej jest pogan (albo więcej się do tego przyznaje), choć z Kapłan/ką/em udzielającym publicznego ślubu dalej jest problem. Ale są!!!
Nie zrezygnowałam z marzeń i zapewniam, że było warto.
Evidriell napisał(a):
Nie wiem już jakich użyć argumentów.?
To na dłuższa pogawędkę
Evidriell napisał(a):
Biologicznie skrzydła ptaka i motyla to narządy analogiczne, pełniące te same funkcje, jednak o całkowicie odmiennym pochodzeniu. Ale czy rzeczywiście handfasting i małżeństwo mają różne pochodzenie? Wiążą ludzi, którzy się przeważnie kochają, tworzą formalnie parę, dają błogosławieństwo, są pewnym przypieczętowaniem, zapewnieniem sobie stałości w życiu. Ale jak to jest z pochodzeniem obu rytuałów? gdzie znajdują się początki?
Z tego, co wiem to oba obrzędy wywodzą się od tego samego, mianowicie z rytuału łączenia się w Pary, ale po szczegóły to do ETNOLOGA