Ok, przez niektore osoby zostalam poproszona o opisanie mojego mitu stworzenia wiec here it comes. Przepraszam za dlugosc, staralam sie jak najkrocej ale ja chyba krotko nie umiem.
Moj mit stworzenia a wlasciwie teoria opiera sie na moich wlasnych doswiadczeniach, przemysleniach, tego co wiem na temat naukowych odkryc oraz wiedzy kabalistycznej i hermetycznej. Dla tych ktorzy znaja Kabale bedzie to pewnie duzo uproszczona wersja. Teoria ewolucji nie kloci sie z moja wizja bo dla mnie Istota Boska nie jest oddzielna od stworzenia, istnieje i w nim i poza nim i sama w sobie przechodzi ewolucje. Jest stala i taka sama a zarazem ciagle sie zmieniajaca i inna, ewolujac tworzy i zmienia. Wraz z nia ewoluje wszystko inne. Od razu napisze ze jest to teoria ktora w tej chwili najbardziej mi odpowiada ale dopuszczam mozliwosc ze moge dowiedziec sie lub doswiadczyc czegos co moze ja w jakis sposob skorygowac i zmieniac, jednym slowem jest to dla mnie teoria robocza a nie zadna prawda obiektywna. No to zaczynamy.
Przed czasem i przestrzenia, zanim pojawia sie jakakolwiek materia kiedy nie ma jeszcze nic innego istnieje Istota Boska. Wlasciwie to nawet nie jest jeszcze 'istnienie' ale stadium przed-istnieniem. NIC ktore jest, bylo i bedzie (poza czasem) WSZYSTKIM. Istota Boska istnieje ale sama jest jeszcze tego nieswiadoma, jest swiadomoscia ktora jeszcze sie nie zdefiniowala. Istnieje poza wszelkimi kategoriami, imionami, postaciami, atrybutami i jakosciami, jest niemozliwa do ogarniecia i JEDYNA. Istota ta istnieje w stanie kosmicznej 'nieswiadomosci', ukryta przed sama soba. Zawiera w sobie swietlna substancje- potencjal do rozrastania sie i tworzenia, ekspansje swiatla nieskonczonego, nie zbadanego, ktore wypelnia przestrzen i wypelnia wszystko. Tylko ze ta przestrzen i to wszystko jeszcze nie istnieje.
Swiatlo (nie w tym samym sensie co swiatlo ktore znamy) jest prekursorem egzystencji i jest w ciaglym ruchu, dojrzewa do tego zeby uswiadomic sobie swoja egzystencje. W pewnym momencie wycofuje sie z przestrzeni w ktorej sie poruszalo i koncentruje w centrum, w jednym punkcie a tym samym staje sie siebie swiadomym. W momencie koncentracji swiatla w tym jednym punkcie wytwarza sie olbrzymie cisnienie, ktore pobudza boska samoswiadomosc - taki Big-Bang - eksplozja mocy ktora stworzy wszechswiat. W tym momencie uswiadomienia Istota Boska przechodzi ze stanu nie-manifestacji do stanu manifestacji. Ta 'nowa' Istota Boska nie ma jeszcze plci, nie jest ani bogiem ani boginia, jest czysta swiadomoscia siebie i niczego wiecej bo nic wiecej jeszcze nie istnieje. 'Jestem ktore jestem'. W istocie tej nadal wszystko istnieje jako potencjal, ktory jeszcze sie nie realizuje. Nic sie jeszcze nie oddzielilo/wydzielilo, wszystko nadal jest JEDNOSCIA, w tym wszystkie pozniejsze aspekty boskie sa jednoscia. Jest jak biale swiatlo ktore zawiera w sobie wszystkie kolory. Ta Istota Boska laczy przyszle stworzenie z tym co zostalo nie manifestowane, jest zrodlem, jest pomostem pomiedzy boska swiadomoscia a nieswiadomoscia, 'tym co wyplywa na wierzch'. Jest mysla, umyslem wszechswiata i zarazem jego oddechem (duchowe powietrze). Jest substancja z ktorej emanuje calosc boskiego stworzenia, ludzie, zwierzeta rosliny, mineraly, sily sprawcze itp. Ta Istota Boska tworzy wszystko ze swojej wlasnej substancji i przez to staje sie czescia wszystkiego, umieszcza sie w swoim stworzeniu. Ale zanim to sie stanie ta jedna Istota musi sie 'rozszczepic' na dwie sily: aktywna i pasywna, dzieki ktorym wszelkie dzialania beda mozliwe.
Kiedy Istota Boska uswiadamia sobie samego siebie moze zaczac dzialac. Tym samym zaczyna wysylac z siebie, swoja energie, emanuje w przestrzen, rozdwaja sie na pierwotnego Boga i Boginie. Jednosc staje sie podwujnoscia. Aktywna sila - bog, to boski ogien (duchowy, nie mylic z ogniem ktory znamy w naszej rzeczywistosci), ktory zawiera w sobie element Bogini, madrosc - Sophie. Ta madrosc nie wynika z samego ognia ale jest madroscia wyzszej istoty z ktorej zrodzil sie ogien. Jak bogini madrosci Atena wyskoczyla z glowy Zeusowi tak ta madrosc ktora sie pojawia wywodzi sie z umyslu Istoty Boskiej. Ten ogien to sila chaotyczna, nie uporzadkowana, zaczyna tworzyc ale na razie panuje energetyczny chaos, pojawia sie potencjal formy ale swiat form jeszcze nie istnieje. Nie ma zadnych substancji materialnych ale duchowe energie juz zaczynaja dzialac na siebie i wchodza we wspolzaleznosci dzieki ktorym moze powstac wszechswiat i rozne w nim swiaty.
Tak jak dzialanie (czyn) bylo domena pra-Boga tak forma jest domena pra-Bogini. To Bogini zaczyna pozadkowac chaos, nadawac forme roznym energiom. Bogini jest zrozumieniem, mysli ktora pojawia sie w istocie Boskiej i akcji. Dzieki temu zrozumieniu moze upozadkowac chaos w przestrzen ktora ma ksztalt. Bogini to woda (duchowa, nie myslic z woda w morzu czy kranie), energia ktora trzyma wszystko razem. Bog zmienia, Bogini zachowuje trwalosc. Materia powstaje z trzech pierwiastkow boskich: boskiego powietrza (mysli/oddechu), ognia (boga) ktory jest energia i sila sprawcza i wody (bogini) ktora jest sila zachowawcza. Proces stworzenia sie zaczyna w interakcjach pomiedzy nimi. Bogini jest tez zrozumieniem, mysli ktora pojawia sie w istocie Boskiej i akcji. Dzieki temu zrozumieniu moze upozadkowac chaos w przestrzan ktora ma ksztalt. Bog i Bogini razem kieruja boskim dzielem stworzenia, umozliwiajac realizacje boskiej mysli. Pierwiastek boga w bogini to czas (np.Kronos). Kiedy zaczyna powstawac materia zaczynaja zachodzic zmiany, ktore dokonuja sie w czasie. Pojawia sie czaso-przestrzen, w ktorej boginie przeznaczenia, czy bogini pajeczyca indian Hopi (matafora) przeda pajeczyne wszystkiego co sie ma stac. Boski umysl splata ze soba rozne energie i zjawiska w calosc.
Z madrosci i zrozumienia boskiego pojawia sie wewnetrzna wiedza, poprzez ktora stworzenie moze w sposob intuicyjny doswiadczyc tego co normalnie jest nie poznawalne. Nie jest to jednak wiedza w sensie nauki tylko wewnetrzna wiedza jaka mozna osiagnosc podczas medytacji. Ta wiedza jest jakby zewnetrznym odbiciem tego co pozostaje poza naszym poznaniem. Poprzez to odbicie mozemy sie polaczyc z bogami. W wiedzy bog i bogini znowu sie lacza choc zachowuja swiadomosc swojej odrebnosci, jak chemical marriage, wszystko znowu staje sie jedoscia, poza ta wiedza wszystko jest indywidualne i odrebne. Wiedza na tym poziomie jest wiedza wszystkiego, wiedza boska. Jest jakby biblioteka z zapisem wszystego co sie stalo i stanie bo jest i na koncu wszechrzeczy wiec wszystko dla niej jest przeszloscia i na poczatku wiec istnieje w niej wszystko co ma dopiero zaistniec. Dla nas jest jak zbiorowa podswiadomosc z ktorej mozemy czerpac wiedze. Oczywiscie na tyle na ile mamy do niej dostep, a oczywiscie do calosci dostepu nie mamy. Aby zdobyc ta wiedze nie wystarczy jej szukac poza soba ale tez w sobie w swojej podswiadomosci.
Pierwszym elementem ktore bogini wylonila z chaosu bylo swiatlo. To nie jest to samo swiatlo (substancja swietlna) ktora wypelniala boska nieswiadomosc. Jest to swiatlo oddzelone od ciemosci, skoncentrowane w gwiazdach, oswietlajace i ocieplajace przestrzen wokol nich. Bez tego swiatla nie bylo by mozliwosci zycia. Na poziomie duchowym wylaniaja sie archetypy i sily ktore beda pomagac w stworzeniu - bogowie i boginie, oddzielni ale ciagle polaczeni, zrobieni z tej pierwotnej duchowej materii i mysli jedynego i z nim blisko powiazani. W ten sam sposob kiedy przyjdzie czas wylonia sie inne duch i swiadomosci w tym ludzkie. Z tego samego zrodla i tej samej substancji co bogowie, Dlatego (choc nie tylko) bogowie sa z nami spokrewnieni.
Teraz istota boska ma wszystko co potrzebuje zeby powstal wszechswiat: samoswiadomosc i swiadomosc swego potencjalu (zrodlo), sile dzieki ktorej moze zmieniac (energie, ruch), sile dzieki ktorej wszystko bedzie trzymac sie kupy (forme) i wiedze wszystkiego. Wreszcie moze zamanifestowac nieskonczona liczbe swoich aspektow czyli roznorodnosc calego stworzenia, poprzez roznorodnosc swojego stworzenia poznac sie i doswiadczyc w pelni. Istota boska ewoluje, wytwarza w sobie nowe bardziej wypecjalizowane sily: wyodrebniaja sie archetypy i sily sprawcze (love, wola, sprawiedliwosc, harmonia itp.), bogowie i boginie ktore beda pilnowac zeby wszystko przebiegalo jak nalezy. Te nowe osobowosci sa ciagle jednoscia z Istota Boska ale posiadaja takze odrebnosc. Pra-ojciec i pra-matka wprawili wszystko w ruch w taki sposob zeby maszyna mogla sie sama napedzac, od tego momentu ingeruja tylko jak cos pojdzie nie tak. Reszta stworzenia zajmuja sie te bardziej wyspecjializowane sily. Proces stworzenia musi byc upozadkowany, aby pojawilo sie cos nowego najpierw musza zaistniec odpowiednie warunki, jak swiatlo musi zaistniec zanim pojawi sie zycie. Bogowie ksztaltuja nasz wszechswiat, pojawiaja sie planety. Kiedy isnieje swiatlo/cieplo i woda pojawia sie zycie, bakterie i pierwsze organizmy ktore wyjda z wody, potem rosliny i wspolnie stworza powietrze ktore potrzebne jest dla dalszego rozwoju. Wszystko co wysnil boski umysl po kolei staje sie rzeczywistoscia. Ale umysl sni caly czas, a w tym snie ulepsza swoja tworczosc. Niektore zjawiska, materie, istoty ktore zaistnialy w materii nie zdaja egzaminu, nie przetrwaja proby czasu. Te ktore sie nie sprawdzily koncza swoja egzystencje. Tylko te najlepsze przetrwaja i moga sie dalej rozwijac, ulepszajac sie, laczac sie i ewolujac w wyzsze formy zycia, zwierzeta i ludzi.
Powstanie materii jest ukoronowaniem boskiego stworzenia, przynajmniej jak na razie. Cialo istot zywych jest instrumentem poprzez ktory wyrazaja sie i dzialaja rozne kosmiczne energie. Materia jest wehikulem dla ducha, swiadomosci i woli, w roznym stopniu, zalezac od rodzaju wehikulu. Rozne rodzaje wiadomosci w tym i ludzka istniala w istocie boskiej od poczatku choc nie od poczatku uswiadomiona. Wraz z Istota Boska przechodzila ewolucje. Aby zostala uswiadomiona i zrealizowana potrzeba bylo wehikulu ktory moglby takiej swiadomosci pozwolic sie realizowac. Ten wehikul nie mogl sie pojawic za wczesnie kiedy nie isnialy jeszcze warunki dla jego przetrwania. Proces ewolucji wyodrebnil istote ktora mogla pomoc zrealizowac sie ludziej swiadomosci w sposob jak najpelniejszy, doskonalil ta istote az stala sie godna. Istoty te dostaly ludzka swiadomosc, w tym swiadomosc swojej woli i boskosci, dar wiedzy ktorej nie mialy inne stworzenia. To dar jabka, owocu wiedzy po ktorego zjedzeniu Adam i Ewa stali sie jak bogowie (jelsi ktos uwaza ze to mit chrzescijanski to pragne wspomniec ze Biblia zaczerpenla go ze wczesniejszych mitow poganskich). Oczywiscie swiadomosc czlowieka nie od razu byla taka jak teraz. Mozg/umysl tej istoty musi dochodzic do wiedzy, czerpac po trochu ale coraz wiecej z boskiej swiadomosci i w ten sposob sie rozwija, doklada coraz wiecej do zbiorowej swiadomosci i wiecej z niej wyjmuje.
Stworzenie czlowieka nie ukonczylo procesu ewolucji czlowieka. W zaleznosci od warunkow w jakich przyszlo zyc tym gupom wylonily sie nowe cechy fizyczne i nowe spojrzenie na swiat. Od tego momentu w ktorym ludzie posiedlii te nowa wiedze, los ludzi i bogow jest spleciony. Zroznicowanie ludnosci spowodowalo zroznicowanie bogow. Z pierwszej ludzkiej grupy powstalo wiele roznorodnych grup ludzkich. Tak jak ewolucja bogow wplywala na ewolucje czlowieka tak i ewolucja czlowieka wplywa na ewolucje bogow. W psychice wszystkich ludzi istnieja mniej wiecej te same archetypy, te same sily ksztaltuja ich swiat ale widziane sa troche inaczej. Rozni bogowie sa roznymi osobowosciami/aspektami/inkarnacjami jedynej boskiej istoty. Mimo to sa odrebne i indywidualne. Zyja swoim wlasnym zyciem. Reprezentacje bogow ktore stwarzamy wynikaja z naszego ludzkiego doswiadczenia, pomagaja nam zrozumiec bogow ale zarazem ograniczaja ich do nadanej im formy. Dlatego wiele roznych postaci boskich, w swojej naturze odrebnych i indywidualnych sklada sie na jedna istote boska. Tylko przez wziecie pod uwage wszystkich bogow i bogin mozemy dojsc do itsoty ich odrebnosci i istoty ich jednosci. A i to nie do konca bo na najwyzszym poziomie Istota Boska jest poza poznaniem. Jednosc i roznosc moga byc polaczone i pogodzone ze soba. Pamietam ze w jednej ze swoich ksiazek o Kabale V. Crowley uzyla diamentu jako metafory.- jak oszlifowany diament z ktorego kazda plaszczyzna jest innym bogiem ktory odbija boskie swiatlo w troche inny sposob ale razem tworza calosc.
Ewolucja caly czas trwa. Nic nie jest w spoczynku i nic nie jest stale. Nawet materia ktora nam sie wydaje stala sklada sie z drgajacych czasteczek. Wszystko jest w ciaglym ruchu i wiecznie sie zmienia. Taki jest geniusz boskiego stworzenia, ktore nigdy nie jest skonczone ale trwa tak dlugo az swiat sie skonczy (jesli sie skonczy). Czlowiek byc moze tez jest tylko faza w tym procesie.
Mam nadzieje ze nie jest to zbyt zawile. Staralam sie napisac najasniej i najkrocej choc i tak wyszlo strasznie dlugo. I tak pewnie ominelam jakies wazne rzeczy. Problem w tym ze niektore z opisywanych zjawisk przychodza do mnie intuicyjnie, mam wrazenie ze wiem choc nie wiem jak wiem. I nie za bardzo wiem jak wytlumaczyc. Czasmi moje mysli wydaja mi sie do bolu prawdziwe a w tym samym momencie mam wraznie ze jeszcze nie do konca je lapie.
|