Tak patrzę na ostatnie wpisy w tym wątku, tak się zrobiło pięknie i wzniośle. Dlatego, jako typowy odmieniec, postanowiłam opowiedzieć Wam inną historię. Nie przemówili do mnie Bogowie we własnej osobie. Zresztą i teraz jakoś mało z nimi rozmawiam, a częściej zwracam się do mniej potężnych bytów, albo inaczej mniej „osobowych”. Ale nie o tym chciałam...
Historia ta zaczyna się ćwierć wieku temu, dawno? Dla mnie owszem. Żyła sobie wtedy czteroletnia dziewczynka, której tatuś zamiast bajek czytał mity greckie. Dla dziewczynki grecki panteon stał się codziennością, a Bogowie i herosi istotami, z którymi najczęściej przebywała, bo już wtedy samotnicza jej natura znać o sobie dawała. Rosła czytając, słuchając i opowiadając historie o Bogach i do dziś na jej półce z książkami, obok ulubionej lektury z pierwszych lat szkoły podstawowej („Mitów greckich” Wandy Markowskiej) stoi figurka Ateny, pierwszej patronki jaką miała.
Minęło lat parę i w głowie dziewięcioletniej już dziewczynki pojawiło się marzenie, marzenie o własnym zwierzątku. Wymyśliła sobie swojego wymarzonego kotka, zupełnie przypadkiem spotkała go i trafił w jej ręce. Była to niezwykle dumna i niezależna istota, dziewczynka uznała to za znak. I tak kotka stała się w jej oczach kapłanką Bogini Bast, a dziewczynka układała i śpiewała hymny na cześć bogini oraz odprawiała rytuały obejmujące ofiary całopalne ze złapanych w tym celu much.
Po jakimś czasie żarliwość religijna, przeniosła się na katolicyzm. I tak jak poprzednio z Bogami Grecji i Egiptu, a może i bardziej ze względu na poważniejszy już wiek lat 11, dziewczynka zaczęła zgłębiać święte księgi Nowym i Starym Testamentem nazywane. Skutek tego był raczej przewidywalny. Dziewczynka jako dwunastolatka porzuciła wiarę, na rzecz agnostycyzmu i stan ten potrwał czas jakiś.
Jednak nie wszystko na tym świecie da się wytłumaczyć naukowo, a człowiek (a przynajmniej ten człowiek) ma potrzebę rozwoju duchowego i kontaktu z niematerialnymi bytami. Jej życie było nieustannym poszukiwaniem, poszukiwaniem prawd o wszechświecie, poszukiwaniem Bogów, poszukiwaniem siebie.
I jako nastolatka odnalazła w tych poszukiwaniach ukojenie, kiedy w jednej z mentalnych podróży dotarła do miejsca i czasu gdzie ludzie pamiętali o Tuatha Dé Danann. Od tego dnia różnymi ścieżkami próbowała zbliżyć się do tych ludzi ze swojej wizji. Czasem błądziła, ale w jej życiu nigdy nie było prostych dróg...
Taka jest moja historia, a jeśli ją ktoś przeczytał, niechaj sam osądzi gdzie się w niej zaczyna pogaństwo.
|