To ja coś powiem o olejkach...no muszę to powiem....
Generalnie wiem, że nie wszystkim będzie na tym zależał, bo niektórym wystarcza, że coś tam ładnie pachnie.
Ale.
Większość tego co jest sprzedawane w kwiaciarniach to syntetyk taki,że nie dość, że kwiata w życiu na oczy nie widział to jeszcze rozpuszczany w parafinie.
Oczywiście wiem, że nie każdemu zależy na naturalności, ale ja osobiście mam wrażenie, że syntetyki trochę pozbawione są energii...
Poza tym wdychanie parafiny nie jest fantastycznym zabiegiem zdrowotnym. Oczywiście jest też tak, że część olejków jest rozcieńczana naturalnymi olejami np. palmowym czy migdałowym które są tańsze lecz nadal raczej nie eteryczne. Również owe, tańsze często, olejki są rozcieńczane podobnie pachnącymi ale zupełnie nie tymi samymi olejkami.
W związku z tym uważam, że jeśli ktoś zamierza wykorzystywać działanie jakiegoś konkretnego olejku dla, dajmy na to, celów leczniczych, to używanie tych zafałszowanych innym czy rozcieńczonych i syntetyków trochę mija się z celem.
To samo moim zdaniem tyczy się moim zdaniem rytualnego zastosowania.
Oczywiście rozumiem, że można powiedzieć, że to kwestia mojej wiary i jeśli uwierzę, że lawendowy syntetyk zadziała to faktycznie zadziała. Jednak wydaje mi się, że czasem warto zwrócić na to uwagę.
Tym nie mniej większość olejków eterycznych można kupić niewiele drożej, np. nie za 6 a za 8-10zł i dopłacić do olejku naturalnego.
Ponieważ większość z nich, poza olejkami z róży(nie z drzewka różanego tylko z róży damasceńskiej), sandałowego i z rumianku rzymskiego, są naprawdę w ludzkich, przystępnych a czasem nawet studenckich cenach.
Z tego co wiem firmy Pollena seria Dr. Beata są faktycznie naturalne, warto też zapytać w aptekach czy zielarniach o pochodzenie olejków. W zielarni na Garncarskiej na pewno będą wiedzieli:)
Ja walczę o naturalność