dziś przygotowując yulową kolację myślalam o osobistym znaczeniu tego święta dla mnie. Zostałam wychowana w tradycji chrześcijańskiej, gdzie święta Bożego Narodzenia są bardzo ważne i silnie obchodzone z rodziną - obecnie świetuję BN razem z Yulem - mam po prostu takie przedłuzone święta. I z tej tradycji zostało mi to, ze Yule jest dla mnie bardzo rodzinnym świętem, związanym z ogniskiem domowym, rodzinnym ciepłem i miłością na linii: rodzice-dzieci, rodzeństwo.
W tradycjach pogańskich to święto oznaczone przez zimowe przesilenie jest świętem zwycięstwa światła nad ciemnością.
No więc dla mnie to światło czczone w Yule jest miłością, którą wynosi się z domu i która na drodze dorosłego życia daje nam siłę do walki z ciemnością - z trudami zycia, bólem i nieszczęściem.
A w ogóle to chyba mój debiut na tym forum, więc witam
Podczytuje was od jakiegoś czasu, ale sie nie odzywałam do tej pory, bo wole czytać