Chciałbym odświeżyć ten wątek, mam nadzieję, że znajdą się chętni do dyskusji.
Brak źródeł jest najtrudniejszym przeciwnikiem w rekonstrukcji dawnych praktyk, jednak czy musi być to przeszkodą w praktykowaniu? Czy musimy się tak sztywno opierać na rekonstrukcjach?
Wojciech Jóźwiak w nie pamiętam już gdzie pisał o tym, że dziwi się tym, którzy uprawiają martwą sztukę. Tym, którzy przeczytali, że był sobie taki bóg i tak a tak się go czciło, po czym zaczęli to robić.
Jeśli zakładamy, że duchy przodków, że dawni bogowie są żywi, trwają w naszej ziemi i w naszych umysłach (a musi być to założenie poczynione, aby praktykować), to powinniśmy najpierw nawiązać z nimi kontakt (szamanizm), a dopiero potem praktykować, i nie martwić się o sposoby, bo duchy wszystko nam powiedzą
Bo znowu, czy musimy koniecznie praktykować dokładnie tak, jak robili to nasi przodkowie? Oczywiście nie, przecież katolicy też nie praktykują tak samo, jak działo się to w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Świat się zmienia, dlatego uważam, że mamy pełne prawo do zmian. Problemem u nas jest dziura, totalny brak ciągłości, jednak tą dziurę można załatać właśnie w sposób naturalny, czerpiąc wiedzę od przodków - jednym słowem pozwalając, by na naszym terenie na nowo w sposób całkowicie naturalny wygenerował się szamanizm, tak, jak stało się to przed wiekami w każdym miejscu na ziemi.
Pojawia się pytanie o autentyczność i jej znaczenie w takich praktykach. Współczesne podejście naukowe do tradycji nie twierdzi wcale, że istotnym elementem tradycji jest jej autentyczność. Nie da się już oddzielić praktyk wymyślonych od prawdziwych - haft kaszubski został całkowicie zrekonstruowany, ale czy to źle, że się go praktykuje? Stanowi nadal o tożsamości i spełnia swoją rolę, i z każdym pokoleniem staje się coraz bardziej "autentyczny", tak samo jak wymyślone przecież stroje ludowe, czy odbudowany na czuja zamek w Malborku, któremu nie przeszkodziło to (a wręcz pomogło) być ikoną polskiego średniowiecza.
Moje zdanie jest takie - jeśli dana praktyka będzie żywa, będzie istotnie zawierała w sobie kontakt z sacrum, z naszymi, słowiańskimi duchami - to będzie autentyczna, bo tylko o to chodzi, a nie o to, żeby robić to tak samo, jak tysiąc lat temu.
Żyjemy w czasach globalizmu, gdzie wszystko przechodzi transformacje. Szamanizm syberyjski, tak pierwotny i wzorcowy dla wszystkich badaczy, też ewoluuje. To nie jest już to, co chcieliby widzieć tradycyjni religioznawcy. Tam się stawia posążki Lenina czy Stalina na ołtarze, wykorzystuje ikony Matki Boskiej czy Jana Chrzciciela, a także zakłada stowarzyszenia szamanów, reklamuje w Internecie, komercjalizuje zawód na potęgę.
I co zrobisz? Odmówisz im autentyczności? To są procesy dziejące się naturalnie. Są żywe. I chyba to jest ważniejsze, płynąć z nurtem życia, aniżeli trwać przy sztucznej wizji szamanizmu czy poganizmu idealnego, który jest mrzonką taką samą jak mit wsi spokojnej, wsi wesołej.
Poza tym z wiedzą niepiśmienną jest jeszcze jeden śmieszny myk
Jej atutem była właśnie niemożliwość skodyfikowania jej. Niestandaryzowalność, jeśli mogę użyć takiego słowa. Kiedy nie mamy wzorca na piśmie czy w kamieniu, do którego możemy się odwołać, wiedza istnieje tylko w momencie przekazywania jej, i jest ściśle związana zarówno z mówiącym, jak i odbiorcą, jak i kontekstem otoczenia. Nigdy nie mamy obrazu całości, ale zawsze jego fragmenty, nie da się na raz spojrzeć na całość praktyk słowiańskich. Każdy wie coś innego, każdy ma część wiedzy, każdy ją inaczej rozumie, każdy ją lekko inaczej przekazuje dalej - i rodzi się tysiąc wzorców jednej praktyki, z czego nie ma żadnego wzorca, który moglibyśmy uznać za pierwotny, idealny, właściwy, wzorzec-matkę dla reszty, która to reszta byłaby kopiami, zniekształceniem.
Nie ma czegoś takiego - wszystkie te wzorce, choć różne i niekompatybilne, są poprawne! I to nie wada, ale MOC naszej starej wiedzy. Nie można jej przejąć, zapisać, znormalizować, i zmanipulować. Napisać traktatu i powiedzieć, że było tak, jak zapisane. Ona jest w ludziach, ona żyje, zmienia się i jest nieuchwytna dla wszelakich manipulatorów, bo aby ją zmienić, musieliby wybić cały naród. Dlatego tak trudno było wytępić poganizm. Dlatego znajdujemy tak wiele sprzecznych informacji o bogach czy praktykach i nie umiemy tego zebrać do kupy. I nie będziemy umieli, nigdy, bo nie taka była struktura tej wiedzy. Dlatego sztywne, bezrefleksyjne rekonstruowanie jest z góry skazane na porażkę (i jest to przyczyną porażki klasycznej nauki na wielu polach badawczych związanych z umysłem i jego naturą).
Co myślicie?